UKS Orzeł brał udział w kolejnej odsłonie Estimo Cup, tym razem rywalizowali zawodnicy z rocznika 2005 – podopieczni trenera Tomczaka zajęli trzecie miejsce wśród 10 najlepszych drużyn z regionu.
W drugiej popołudniowej odsłonie turnieju rywalizowali chłopcy z roczników 2007 i 2008.
Gratulacje
Lot Konopiska
Olimpia Huta Stara – Lot Konopiska 1-0 (0-0)
53’ 1-0 Marciniec Krzysztof
Lot Konopiska:
Trajdos Michał, Toborek Łukasz II, Włodarek Patryk (60’ Kurpios Marek), Hyra Przemysław, Ciekot Jakub, Kasztelan Kamil (60’ Berdys Rafał), Sapała Jakub ( 60’ Opala Albert),Toborek Łukasz I (75 Gruca Patryk), Skoczylas Damian, Figzał Mariusz, Kotas Łukasz.
Zapewne nie takiego startu wiosennych rozgrywek spodziewali się zarówno kibice jak i drużyna Lotu. Strata punktów w tym meczu oznacza, że wiosną nasz zespół walczyć będzie o zachowanie ligowego bytu. Szkoda, że nadzieja, która tliła się jeszcze przed tą kolejką zgasła i to w zasadzie na własne życzenie. Nic, bowiem nie zapowiadało takiego smutnego końca po niezłych w wykonaniu naszych graczy 45 minutach sobotniego pojedynku. Mimo, iż gra nie była porywająca to Lot w pierwszej połowie był stroną dyktującą warunki gry stwarzając sobie przynajmniej 3 doskonałe okazje do zdobycia bramki. Niestety ani Mariusz Figzał, który stanął w oko w oko z bramkarzem gospodarzy ani Łukasz Toborek, który zamiast decydować się na strzał z 10 metrów zwlekał z jego oddaniem nie potrafili tej sztuki dokonać. A to, w jaki sposób Łukasz Kotas po dośrodkowaniu piłki przez Patryka Włodarka nie umieścił jej w siatce miejscowych pozostanie już tylko jego tajemnicą, bowiem cokolwiek by nie powiedzieć do pustej bramki było około 2 metrów i znaleźć się tam powinna. W drugiej części gry niestety okazało się po raz kolejny jak piłka nożna może być przewrotna. Niewykorzystane sytuacje naszego zespołu bardzo szybko się zemściły. Drużyna gospodarzy zaatakowała z większym animuszem od samego początku drugiej połowy. Uzyskana przewaga udokumentowana została golem w 53 minucie gry. Wtedy to największym sprytem w zamieszaniu podbramkowym po rzucie wolnym wykonywanym przez Pawła Kowalczyka, wykazał się Krzysztof Marciniec, który z 5 metrów przytomnym strzałem pokonał Michała Trajdosa. Od tego momentu piłkarze Lotu osiągnęli bardzo dużą przewagę, jednak z każdą upływającą minutą i kolejnymi marnowanymi sytuacjami widać było coraz większą nerwowość i chaos w poczynaniach, który był popularną wodą na młyn dla solidnie i ambitnie broniących się gospodarzy. W tym okresie odnotujmy wymarzoną sytuację sam na sam z bramkarzem, którą zmarnował Łukasz Toborek I oraz kapitalną obronę strzału z 20 metrów Alberta Opali, bramkarza Olimpii, który tym samym walnie przyczynił się do zdobytego przez gospodarzy kompletu punktów. W końcowych fragmentach Lot postawił wszystko na jedną kartę jednak gra na tzw. aferę bardziej przysłużyła się gospodarzom, bowiem to oni po szybkich kontrach mogli przynajmniej trzykrotnie podwyższyć prowadzenie, marnując wyśmienite okazje. Końcowy gwizdek prowadzącego zawody Tomasza Barańskiego dla naszych graczy oznaczał kolejne rozczarowanie, ale też oddajmy to, co gospodarzom należne. Wygrali, ponieważ od samego początku nasi zawodnicy robili wszystko by dobrze rozgrzać a następnie budować formę miejscowego bramkarza Michała Borala, który w kluczowym momencie spotkania wybronił to, co teoretycznie nie powinien. Drugą i mimo wszystko kluczową sprawą była doskonała dyspozycja Pawła Kowalczyka mądrze i umiejętnie kierującego grą miejscowych a przede wszystkim walczącego z pełnym zaangażowaniem, co podnosiło morale całej drużyny. Niestety takiego gracza w naszej ekipie zabrakło. Jeszcze trudniej zrozumieć, iż w ciągu 90 minut nie znalazł się nikt w naszej drużynie, który choćby zbliżył się poziomem do gry byłego gracza Rakowa i Skry. To jest naprawdę zdumiewające biorąc pod uwagę, że w naszych szeregach też mamy kilku piłkarzy mających w metrykach występy w wyższych niż okręgówka, klasach rozgrywkowych. Za tydzień kolejny ciężki wyjazdowy mecz z przebudowaną całkowicie częstochowską Victorią. Miejmy nadzieję, że znajdzie się i u nas gracz pokroju Pawła Kowalczyka, który wskrzesi ducha walki w naszej ekipie, bo co znaczy ambicja i waleczność pokazała nam drużyna Olimpii inkasując w sobotę komplet punktów.
Dodaj komentarz